Dzięki kilku efektownym zdjęciom i zadziornej postawie Lily Allen przekształca tę dekadę w deklarację wolności. A przekonacie się, że jej czterdziestka ma wszelkie predyspozycje do radosnej rewolucji.
Nowa kwarantanna, ekstrawagancka i akceptowana
Daleka od grania kartą dyskrecji, którą czasem narzuca się kobietom po trzydziestce, Lily Allen chętnie wychodzi na światło dzienne. Robi to z dowcipem, pewnością siebie, a przede wszystkim zaraźliwą radością. W nowej serii zdjęć poniżej, umieszcza swoje ciało w centrum narracji, która łączy w sobie autoironię, siłę i kreatywność.
Zobacz ten post na Instagramie
Kontrolowany glamour, który na nowo definiuje zasady
Na tych zdjęciach brytyjska piosenkarka jawi się jako rockandrollowa pin-up, kobieta, która bawi się konwencjami, podważa je i kształtuje, by opowiedzieć swoją historię tak, jak chce. Każda poza zdaje się mówić: oto żywe ciało, ciało, które nie musi przepraszać za swoje istnienie. Ten olśniewający wymiar, zaaranżowany z niezwykłym wyczuciem stylu, rezonuje z czymś głęboko wyzwalającym. Zobaczysz artystkę doskonale panującą nad swoim wizerunkiem, a nie personę skonstruowaną tak, by podporządkować się normom.
Żegnamy się z seksistowskim i narzucającym się spojrzeniem
Bo właśnie o to chodzi: o odrzucenie seksistowskiego spojrzenia, które przez zbyt długi czas twierdziło, że dyktuje kobiecie, co jest dla niej odpowiednie, biorąc pod uwagę jej wiek czy sytuację rodzinną. Pozując w bieliźnie lub nagiej sukience, Lily Allen nie szuka aprobaty. Nie prosi o to, by uznano ją za uwodzicielską; odwraca perspektywę. Odzyskuje kontrolę nad narracją, którą przez lata inni tworzyli dla kobiet. Głośno i wyraźnie deklarując, że pokazuje się tak, jak chce, przypomina nam, że kobieta po czterdziestce może być promienna, olśniewająca i pewna siebie.
Ta wolność nie jest dla niej niczym nowym. Od debiutu Lily Allen bawi się kodami popu, punku i brytyjskich subkultur, by głosić osobiste i polityczne prawdy. Deklaruje transparentną relację ze swoim ciałem i miejscem w branży muzycznej. Jej wygląd, publiczne wypowiedzi i korzystanie z platform cyfrowych tworzą spójną narrację: narrację kobiety, która odrzuca narzuconą pruderyjność, która nie daje się zaszufladkować, gdy tylko zostanie matką, uznaną artystką lub skończy czterdzieści lat.
Inspirujące przesłanie dla kobiet w wieku 40 lat i starszych
Oczywiście, takie podejście niesie ze sobą cenny przekaz dla wszystkich, którzy zbliżają się do czterdziestki lub już ją przekroczyli. Jak wiadomo, społeczeństwo uwielbia stawiać arbitralne granice, jeśli chodzi o kobiece ciała. Lily Allen jednak burzy je z nonszalancką gracją. Przypomina nam, że urok nie ma granic wiekowych, pewność siebie nie ma daty ważności, a piękno nie ma prostej linii. Przyznanie się do uroku po czterdziestce oznacza powiedzenie „nie” podwójnym standardom, które celebrują starzenie się mężczyzn, ale podejrzewają, że starzenie się kobiet zanika. Oznacza to odmowę zniknięcia.
Pozując w ten sposób, Lily Allen oferuje barwny manifest: manifest wolnej, śmiałej i cudownie ucieleśnionej czterdziestolatki. A jeśli zainspiruje to każdą kobietę do odzyskania własnego ciała jako przestrzeni ekspresji, misja wykonana!
