Od imprezowej aktorki uwiecznionej na łazienkowych stolikach po gospodynię domową z noworodkiem, Vanessa Hudgens właśnie podzieliła się uderzającym kontrastem w swoim codziennym życiu. Na Instagramie z humorem i wzruszeniem odsłania drugą stronę swojego nowego życia jako matki, dalekiego od blichtru i blasku, ale pełnego innego rodzaju radości.
Od nieustannej imprezy do przytulnego siedzenia w domu
W swoim poście amerykańska aktorka Vanessa Hudgens wyjaśnia, że nie poszła na żadne sylwestrowe imprezy, a nawet nie wyszła z domu podczas świąt w 2025 roku. Powód? Rzeczywistość, którą zna wielu świeżo upieczonych rodziców: życie z noworodkiem. Aby to zilustrować, dzieli się starym zdjęciem siebie w neonoworóżowym kostiumie kąpielowym, w świątecznej scenerii – nawiązaniem do czasów, gdy jej święta wiązały się bardziej z tańcem niż z pieluchami i butelkami.
Ten kontrast nie ma jednak być absolutną regułą: macierzyństwo nie oznacza rezygnacji z wychodzenia z domu, imprezowania czy dobrej zabawy. Podkreśla on fakt, że dla wielu kobiet narodziny dziecka głęboko zakłócają codzienne życie, zwłaszcza w pierwszych kilku tygodniach, kiedy odnajdują nową równowagę.
Zobacz ten post na Instagramie
Delikatna nostalgia, bez żalu
Jej przesłanie, wykraczające poza zwykłą melancholię, emanuje czułością do kobiety, którą była i którą się stała. Pisząc książkę „From This to Mother of Two… What a Journey”, Vanessa Hudgens przyznaje się do przebytej drogi, nie negując swojej przeszłości. Nie gloryfikuje ani tego, co było, ani tego, co będzie: opowiada o drodze, z jej poświęceniami (mniej wyjść, więcej krótkich nocy) i intymnymi nagrodami. Ten sposób przyjęcia nostalgii bez poczucia winy wysyła pocieszający sygnał wszystkim, którzy czasami czują się rozdarci między „życiem sprzed” a nową tożsamością rodzica.
Oddział położniczy zbudowany przez dwie
Od 2020 roku Vanessa Hudgens jest w związku z baseballistą Cole'em Tuckerem, którego poznała po występie w serialu „High School Musical”, z dala od blasku fleszy Disneya. Zaręczyli się i pobrali w 2023 roku, a latem 2024 roku powitali na świecie swoje pierwsze dziecko, a rok później kolejne. Ten napięty harmonogram tłumaczy również intensywność jej codziennego życia i zmęczenie, o którym subtelnie wspomina.
Oficjalnie ogłaszając swoje ciąże i narodziny w mediach społecznościowych, Vanessa Hudgens zachowuje kontrolę nad swoją narracją i pokazuje rodzinę w trakcie powstawania – zżytą, ale realistyczną co do tego, co to ze sobą niesie.
Przesłanie, które przemawia do całego pokolenia
Otwarcie przyznając, że „właśnie” spędziła święta w domu z dzieckiem, Vanessa Hudgens burzy idealny obraz celebryckich wakacji, które zawsze wiążą się z podróżami lub wystawnymi przyjęciami. Jej wpis trafia do pokolenia młodych rodziców, którzy z uśmiechem na ustach, na poły rozbawionym, na poły nostalgicznym, wspominają swoje dzieciństwo, wiedząc, że nie mogą już wrócić do przeszłości. Jej „Co za podróż” doskonale oddaje tę ambiwalencję: macierzyństwo nie oznacza końca życia, ale głęboką transformację – czasem wyczerpującą, często przytłaczającą, a ostatecznie, dla niej, głęboko wybraną.
Poprzez to proste i szczere wyznanie Vanessa Hudgens przypomina nam, że za tymi efektownymi obrazami kryje się zwykła rzeczywistość, złożona z chwilowych poświęceń i spokojniejszych radości. Dla Vanessy Hudgens ta „podróż” nie wymazuje kobiety, którą kiedyś była, lecz wzbogaca ją o nowy, bardziej ugruntowany wymiar.
